Znów nie mogła zasnąć. Kolejna noc bez zmrużenia oka. Wszystko zaczęło się komplikować od dnia, w którym rozpoczęła naukę w nowej szkole. Przetarła dłonią przekrwione już oczy, po czym wzięła głęboki wdech i po chwili ze świstem wypuścić powietrze. Powtórzyła tą czynność kilkakrotnie mając nadzieje, że to ukoi, w choć najdrobniejszym stopniu jej poplątane myśli. Potrzebowała teraz spokoju i wyciszenia, ale jak miała to odnaleźć, kiedy z salonu dobiegał wszelkie możliwe głosy obecnych tam ludzi?
Od ponad tygodnia jej ojczym będący wysoko
postawionym detektywem, wraz ze swoimi podwładnymi omawiali sprawę morderstwa
pewnej dwudziestko-trzy letniej kobiety, którą znaleźli w lesie, nieopodal
miasta. Tak się złożyło, że z powodu pewnego nadpobudliwego nastolatka, który
wrzucił do budynku policji własnoręcznie zrobioną bombę, pracownicy nie są w stanie wykorzystać obiektu do jakichkolwiek działań. Szef oddziału postanowił, że nie
maja innego wyjścia i będzie organizować spotkania w domu.
Po godzinie 21.30 Od kilku dni do domu Państwa
Smolińskich, codziennie przybywało około 15 mężczyzn i omawiając wszelkie
spawy, przesiadywali do późnych godzi a czasami nawet do samego rana.
Kang Je Mi skuliła się do pozycji embrionalnej
i zaciskając place na pościeli. Poczuła nieodpartą chęć wyrażenia w jakikolwiek
sposób frustracji, która ją owładnęła. Pragnęła się komuś wyżalić. Nie czuła
się swobodnie w obcym środowisku. Tego miejsca nie mogła nazwać domem. Pomimo
iż była tu z matką i otaczały ją wszystkie potrzebne rzeczy. Nie umiała
pogodzić się z myślą długotrwałego rozstania z poprzednim życiem i ludźmi, których
obdarowywała choćby najmniejszym uczuciem. Brakowało jej tego.
Sięgnęła pod poduszkę i wyciągnęła ówcześnie
schowany tam telefon. Płynnym ruchem odblokowała ekran z zamiarem sprawdzenia
godziny. Zamiast niej ujrzała tylko jasną plamę. Zmrużyła niezadowolona oczy i
odczekała chwilę, aż jej wzrok przyzwyczai się do światła. Dopiero potem
zerknęła jeszcze raz na wyświetlacz. Zgar wskazywał 02:47. Westchnęła żałośnie. Co mam ze sobą teraz począć. Pomyślała.
Usiadła na skraju łóżka, zwiesiła nogi i wolno przesuwała się, aż w końcu jej stopy dotknęły zimnych paneli. Wzdrygną się nieznacznie, potarła ramiona dłońmi i pomału spróbowała oswajać się z uczuciem chłodu. Smętnym i powłóczystym krokiem skierowała się do łazienki, położyła ręce na umywalkę i spojrzała w lustro. Nie był to przyjemny widok. Wyglądała raczej na czterdzieści osiem niż na swoje osiemnaście. Mimo to wpatrywała się uparcie w swoje odbicie doszukując się w nim jakichkolwiek oznak dawnej siebie. Widziała w szklanej powłoce osobę zmęczoną, z ciemnymi śladami pod oczami, z poszarzałą cerą i kilkoma pojedynczymi, siwymi włosami. Nic więcej.
Usiadła na skraju łóżka, zwiesiła nogi i wolno przesuwała się, aż w końcu jej stopy dotknęły zimnych paneli. Wzdrygną się nieznacznie, potarła ramiona dłońmi i pomału spróbowała oswajać się z uczuciem chłodu. Smętnym i powłóczystym krokiem skierowała się do łazienki, położyła ręce na umywalkę i spojrzała w lustro. Nie był to przyjemny widok. Wyglądała raczej na czterdzieści osiem niż na swoje osiemnaście. Mimo to wpatrywała się uparcie w swoje odbicie doszukując się w nim jakichkolwiek oznak dawnej siebie. Widziała w szklanej powłoce osobę zmęczoną, z ciemnymi śladami pod oczami, z poszarzałą cerą i kilkoma pojedynczymi, siwymi włosami. Nic więcej.
Zrezygnowana wyszła z łazienki, rozejrzała się
po pokoju a kiedy znalazła zawieszoną na krześle, ulubiona bluzę, zgarnęła ją
pospiesznie i zeszła na dół. Delikatnie i jak najciszej stąpała po drewnianych
schodach mając nadzieje, że przemknie niepostrzeżenie pomiędzy kuchnią a
salonem.
- Gdzie się wybierasz o takiej porze młoda damo?
Je Mi zatrzymała się w pół kroku, odwróciła głowę i spojrzała na
postawnego, trochę już sędziwego dżentelmena. Na oko sześćdziesięcioletni
mężczyzna uśmiechał się ciepło. Pan Zbigniew Fic, gdyż tak właśnie miał na imię
ów jegomość, był człowiekiem ułożonym i opanowanym. Specjalista w wykonywanym prze
siebie zawodzie a nade wszytko, był osobą uczciwą i kochającą. Często pojawiał
się w domu Państwa Smolińskich. Dla samej głowy rodziny ten właśnie mężczyzna
był prawie jak ojciec, którego stracił za młodu. Przyłożył rękę do
ust i wyszeptał niezwykle czymś rozbawiony.
- Czyżby się to uciekało do chłopaka, usychasz z miłości? -
powiedział podchodząc.
- Nie proszę Pana. Jeśli mam być szczera - wyprostowała się
i spokojnie kontynuowała - Są Panowie za głośno. Nie mogę zasnąć.
Pan Zbigniew zerkną na młodą dziewczynę bystrym okiem, a
widząc wyczerpanie malujące się na jej twarzy, spoważniał i pogłaskał ją po
miękkich, prostych kasztanowych włosach.
- Możesz iść się przewietrzyć. Nic nikomu nie powiem. Jak
wrócisz to będziemy zachowywali się najciszej jak tylko potrafimy.
- Dziękuję - odparła z wdzięcznością. Nasunęła tenisówki i
zarzuciła na ramiona skórzaną kurtkę. Kiwnięciem głowy pożegnała się z
mężczyzną i wyszła z domu.
Jesień w tym roku byłą przyjemna i nadzwyczaj ciepła.
Za dnia mile grzało słońce a jego promienie przebijały się prze złociste korny
drzew. Wiatr porywał do tańca poczerwieniałe już liście dębu, tworząc tym samym
rozmaicie kolorowy deszcz. Ptaki śpiewały wesoło lecąc po bezchmurnym niebie a
dzieci biegały lub zbierały kasztany w miejskim parku. Po wieczór zaś wszytko
milkło. Gwar miasta, rozmowy ludzi, niepotrzebne hałasy i nawet sama przyroda
jakoby zapadał w nocy sen Tylko lekki powiew, raz po raz przypomniał o swoim
istnieniu szeleszcząc pomiędzy gałęziami.
Kang Je Mi kroczyła oświetloną ścieżka
przyglądając się mijanej okolic. Od strony centrum rozciągała się na niebie
świetlista łuna o łagodnym oranżowym odcieniu. Osiemnastolatka minęła
burżuazyjne domki jednorodzinne, gdzie właściciele przywiązywali ogromną wagę,
do własnych ogródków i całej tej zewnętrznej oprawy. Chwilę później, znalazła
się w wąskich uliczkach pomiędzy starymi ceglastymi kamienicami. Kierując się w
głąb jednej z alejek, przez myśl przemokło jej, iż zbyt szybko zmienia się otoczenie i samą klasyfikacje na warstwy społeczne, widać goły okiem.
Wychodząc z pomiędzy budynków trafiła na wydeptana w trawie ścieżkę. Prowadziła
ona w stronę ciemnego zagajnika, położonego na skraju miasta. Popchnięta
swoistego rodzaju ciekawością, ruszyła w jego stronę, próbując przy tym dostrzec
coś pomiędzy gęstymi zaroślami.
Po wejściu wpośród potężne graby, lipy i klony
zatrzymała się w miejscu i zauroczona, chłonęła wzrokiem piękny, wręcz bajkowy
krajobraz rozciągający się po jej obu stronach. Pomiędzy drzewami znajdowało
się małe jezioro a nieopodal niego widniały ruiny, kiedyś zapewne budzącej
respekt i zachwyt budowli. Po bliższym przyjrzeniu się, można było spostrzec, iż pomimo, że miejsce to zostało zapomniane prze człowieka, cała fauna i flora
żyje i rozwija się nadając temu otoczeniu pewną, tajemniczą aurę.
Długowłosa dziewczyna zbliżyła się do tafli
jeziora i usiadła przy jej brzegu. Na krystalicznie czystej wodzie pływały opadłe już złociste liście, a jasny blask księżyca odbijał się o nieskazitelnie
równą i spokojną powierzchnie.
- Co ty tutaj robisz? - w cichej przestrzeń rozniósł się
melodyjny głos nowo przybyłej osoby.
Jestem strasznie ciekawa, kogo spotkała dziewczyna :)
OdpowiedzUsuńW tym i poprzednim rozdziale zauważyłam kilka literówek, ale poza tym masz świetny styl i doskonale opisujesz przyrodę :)
Dziękuję za komentarz :)
UsuńCo do literówek, ehh. Najwidoczniej już ich nie zauważyłam,kiedy po raz kolejny czytałam ten sam tekst :) Mimo to dziękuje. Przejże i postaram się poprawić :)
Dobrze wiesz ze mi sie podoba i czekam na kolejne rodzialy :) prosze mnie na biezaco informowac :*
OdpowiedzUsuńDzięki. Będę :)
UsuńEmotikonka napisała Wam o literówkach i zgadzam się z nią, bo też kilka zauważyłam ;) Ale niestety tylko jedną skopiowałam i teraz nie wiem gdzie jest reszta;D
OdpowiedzUsuń"usiał przy" - usiadła
A co do treści... Pan Zbigniew wywołał na mnie pozytywne wrażenie, choć zaskoczył mnie, że pozwolił dziewczynie wyjść o tak późnej porze z dom skoro wie, że w miasteczku doszło do jakiegoś morderstwa. Skoro zabójca uderzył raz, to może to zrobić ponownie i mieszkańcy powinni zachować ostrożność. Tym bardziej młode kobiety nie powinny szlajać się po nocach, bo kto wie co się może wydarzyć. Dlatego dziwi mnie, że Je Mi zdecydowała się na ten spacer i że polazła w jakieś dziwne, podejrzane miejsce. Może i piękne, ale nadal podejrzane. Ciekawa jestem, kto jest tym tajemniczym głosem i co robi w tamtym miejscu. Anja? Nie mam pojęcia;D
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny rozdział!:*
A, cieszy mnie, że pojawiła się wzmianka o morderstwie;D Nie wiem czy będzie to istotne dla opowiadania, ale i tak mnie cieszy:D
Dziękuje za komentarz. Miło, że się podobało :)
OdpowiedzUsuńCo do Kang Je Mi to spokojnie, jest zapoznana ze sztukami walki. ( Jest o tym wzmianka w opisie bohaterów )
Czasem to nie wystarczy ;)
UsuńPrzepraszam że dopiero teraz koma wstawiam, ale czasu teraz nie mam. Przepraszam.
OdpowiedzUsuńA rozdział genialny! Ciekawe kogo spotkała... hmm... dobra czekam na ciąg dalszy~ ♡
Pozdrawiam!
Spokojnie, nie przepraszaj. Miło, że sie pojawiłaś :)
UsuńDziękuję :*
Ja również zauważyłam kilka literówek, ale to każdemu może się zdarzyć. Co do rozdziału to krótki i czekam na rozwinięcie akcji. Poza tym też zastanawiam się, dlaczego Koreanka jest w Polsce i w ogóle. Ja to czasem potrafię czepiać się o szczegóły XD taka chyba moja natura.
OdpowiedzUsuńI nie wiem czy tylko ja tak mam, ale tytuł rozdziału po koreańsku mi się kojarzy z polskim słowem 'zdechła'. Daehwa - zdechła XD Chyba za dużo kpopów ^^
PS. Śliczny szablon. :)
Życzę weny i pozdrawiam!
Miło, że ci się podoba.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Koreankę... wszystko w swoim czasie. Niedługo przyczyna jej pobytu w Polsce ujrzy światło dzienne :)
Co do słowa 대화, wypowiadając je może rzeczywiście brzmieć trochę podobnie. Jeśli już jednak tłumaczyć jena polski to oznacza ono rozmowę.
Mari Kim interesuje Cie muzyka Kpop? Nieźle :)
Jeśli chodzi o wenę, to zawsze się przyda :)
Ps. Miło, że spodobał Ci się szablon :)
A, okay, okay. To będę czekać na wyjaśnienia. :)
UsuńDobrze wiedzieć. Dzięki Tobie/Wam (?) poznałam nowe słówko i nie zapomnę go, bo mam skojarzenia^^
Pewnie, że tak! Od ok. 3 lat słucham kpopu i dla mnie to jest najlepsza muzyka na świecie! ^.^ A Ty/Wy? :3
Jak na początkowe dwa rozdziały, czuję się zaintrygowana. Ciekawe. Ciekawe, jak to się rozwinie.
OdpowiedzUsuńDziękuje za komentarz, mam nadzieje, że dalsze rozdziały również Cię zaciekawią :)
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się tu! <3 Genialny zwiastun, historia też się ciekawie zapowiada, z chęcią tu zostanę ;)
I zapraszam do siebie: http://wtajemniczenipoczatekkonca.blogspot.com/
Pozdrawiam i weny życzę :*
Juliet
Dziękujemy za komentarz i miłe słowa w nim zawarte.
UsuńTwój blog został już odwiedzony i również bardzo przypadł nam do gustu :)
Pozdrawiamy :)
Sesja, sesja i po sesji... :D
OdpowiedzUsuńProblemy ze snem? Znam to aż za dobrze, więc mogę się spokojnie w nią wczuć!
Pytanie najważniejsze, kogo Kang Je Mi spotkała? Czy chciała spotkać tę osobę?
Czekam na następny post, mam nadzieję, że dłuższy i oczywiście zapraszam do siebie. :)
http://zasnute.blogspot.com/
O tak, teraz jeszcze 3 miesiące i kolejna salwa egzaminów sesyjnych :(
UsuńTo kogo spotkała jest owiane mroczną tajemnicą :)
Ps. Odwiedziłam Cie, lecz niestety, nie zostawiłam komentarza na blogu a na witrynie Google+ :)
Hej, hej :)
OdpowiedzUsuńWiem, że wcześniej nie komentowałam, ale już to nadrabiam :) Po prostu ostatnio miałam mało czasu, bo koleżanki przychodziły do mnie, albo ja jeździłam do koleżanek, albo gdzieś jechałam z kolegą :) Ale już nadrabiam!
Rozdziały nie są długie i zauważyłam w nich troszeczkę błędów, ale przecież one zdażają się każdemu :)
Jestem ciekawa skąd Anja zna Kang Je Mi no i oczywiście kim jest ta nowo przybyła osoba :D Ja bym nie wyszła o 3 w nocy z domu XD
Pozdrawiam,
s.w.e.e.t.n.e.s.s
[http://amnesia-life.blogspot.com
http://oznakowana.blogspot.com]
Nic się nie stało, dziękuje, że w ogóle się pojawiłaś. Każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania.
UsuńJeśli chodzi o błędy to po 18 razie kiedy czytam ten sam tekst, nie zauważam ich niestety :/
Natomiast sprawa Anji i Kang Je Mi nie jest taka typowo logiczna i jasna. Można by powiedzieć, że akurat te dwie dziewczyny w ogóle ze sobą kontaktu nie miały, tylko...
Wszystko się rozwinie z czasem :D
Pozdrawiam i zachęcam w przyszłości do dalszego czytania i komentowania :)
Ps.
O 3 w nocy jest najpiękniej spróbuj. :) Oczywiście, broń Cie Panie Boże do niczego nie chce Cie namówić :) Tylko tak sobie piszę:)
Zastanawiam się co stało się tutaj (a może właściwszym pytaniem byłoby: co się stało tam w jedynce i prologu), że tekst rozdziału drugiego jest o niebo lepszy po tych poprzednich? Pewne rzeczy możnaby dopracować (np. literówki, czy długość rozdziału) ale ogólnie notka o wiele bardziej zachwyca. Podobała mi się dbałość o szczegóły. Ładnie ukazane piękne aspekty natury. Zdziwiła mnie nieco postawa pana Zbigniewa. Nie powinien ot tak wypuszczać dziewczyny na dwór o tak późnej porze, zwłaszcza, że gdzieś czai się morderca. Na koniec pojawia się nowa postać. Przesadą byłoby od razu zakładać, że jest to jakiś chłopak/mężczyzna (w końcu może się to okazać kobieta, bądź koleżanka ze szkoły) ale z góry uczulam na motyw tajemniczego chłopaka, który po jednym spotkaniu odmienia życie bohaterki, a ona się zakochuje bez pamięci. Wiadomo, stary schemat. Niemniej jestem ciekawa kim okaże się ta osoba i co wniesie do opowiadania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Miło, że pozytywnie Cie zaskoczyliśmy. Postaramy się poprawić błędy.
UsuńJeśli chodzi o zachowanie Pana Zbigniewa: wie on o umiejętnościach Kang Je Mi w zakresie samoobrony. Wychowanie dziewczyny pozwala jej zachować zimną krew w najgroźniejszych sytuacjach i wyjść z nich obronną ręką.
Natomiast w sprawie nowo przebytej osoby. Mogę zdradzić, że nie jest to chłopak a sama postać brunetki nie jest wykreowana na taką, która zakochuje się od pierwszego wejrzenia.
Dziękuje za komentarz i zapraszam do dalszego czytania.
Pozdrawiam.